W niedzielę 18 października Wesoła Zadąbrowie zremisowała na własnym stadionie z ligowym beniaminkiem - Leśnikiem Bircza. Obydwie bramki dla zespołu gości strzelił 20-letni Mateusz Kurzec. Nasza drużyna dwukrotnie odrabiała straty - najpierw po trafieniu Pawła Trojnara, a tuż przed końcem meczu za sprawą gola Konrada Demskiego. W barwach naszej drużyny nie zagrali: Jaroch (pauza za żółte kartki), Chmiel, Noga, Tyrawski, Słowik i Gerczak. Wesoła pozostała na 7 miejscu w tabeli. Podopieczni trenera Rozenbajgiera remisem w Zadąbrowiu zapisali na swoim koncie pierwszy punkt w meczach wyjazdowych.
Wesoła przystąpiła do meczu z Leśnikiem w roli faworyta i tak też wyglądało to spotkanie. Posiadająca znaczną przewagę Wesoła napierała na zespół z Birczy, a goście ograniczali się do akcji z kontrataku, by pod koniec spotkania przejść do zmasowanej obrony. Pierwszy strzał na bramkę Leśnika, lecz bardzo niecelny, oddał Paweł Łuc. Później Wesoła atakowała już głównie lewą stroną boiska. Około 15 minuty, po wycofaniu piłki przez Rafała Wacha, przed świetną szansą stanął Włodek Frantyk, ale jego strzał w porę zablokował obrońca. Niewykorzystana sytuacja dość nieoczekiwanie zemściła się już w 21 minucie. Prawą stroną boiska łatwo przedarł się zawodnik gości i dośrodkował w pole karne, gdzie swoją okazję wykorzystał Mateusz Kurzec. Wesoła doprowadziła do wyrównania już 5 minut później. Z obrońcą gości poradził sobie Wach i wycofał piłkę do Pawła Trojnara. Ten uderzył z pierwszej piłki umieszczając ją tuż pod poprzeczką bramki Paczkowskiego. Gdy wydawało się, że Wesoła pójdzie za ciosem nadziała się na kolejną kontrę Birczy i ponowne trafienie Kurzca. Po kolejnej bramce dla gości znów wszystko wróciło do normy. Wesoła szukała bramki wyrównującej, a podopieczni trenera Rozenbajgiera starali się jej nie stracić, nie zagrażając przy tym bramce Mazura. Do przerwy zawodnicy z Zadąbrowia mogli już prowadzić nawet różnicą dwóch bramek. Najpierw po identycznej akcji Wacha, Włodek trafił wprost w obrońcę, a później po świetnym rajdzie uderzył zbyt lekko, zamiast podawać do lepiej ustawionego Trojnara. W międzyczasie dobrym, lecz niecelnym strzałem z dystansu popisał się Konrad Demski. W 45 minucie trójkę graczy Leśnika minął Wach i dośrodkował w pole karne. Lot piłki zagraniem ręką przeciął obrońca gości, lecz sędzia ku zaskoczeniu obu ekip nie zdecydował się na podyktowanie jedenastki. Drużynie Wesołej wystarczyć miał w tej sytuacji jedynie rzut rożny, ale i na to nie pozwolił już arbiter główny, zapraszając zawodników na przerwę. W drugiej części spotkania znów oglądaliśmy napór Wesołej na bramkę gości. Mniej było już jednak czystych okazji podbramkowych, a więcej sytuacji kontrowersyjnych. Pierwszą z nich był upadek Demskiego w polu karnym, po którym sędzia nakazał grać dalej. Około 60 minuty Wesoła powinna doprowadzić do wyrównania. Akcję na środku boiska rozpoczął Wach i po szybkiej wymianie z Frantykiem i Demskim, znalazł się w szesnastce gości, podając niecelnie do Kamila Hołuba. Chwilę później po rozegraniu piłki z rzutu rożnego, na strzał z dystansu zdecydował się Łuc, ale i tym razem piłka nie znalazła drogi do siatki. Jeszcze bliżej po uderzeniu z 18 metra był Hołub, ale jego strzał w świetnym stylu obronił Paczkowski. Kwadrans przed końcem meczu przewracany w polu karnym był Wach, ale sędzia nie zdecydował się użyć gwizdka. W kolejnej akcji w polu karnym obrońca Leśnika zatrzymał piłkę ręką, trzymaną przy ciele. Co ciekawe sędzia uznał, że futbolówka nie miała nawet kontaktu z ręką zawodnika. W 83 minucie Wesoła przełamała w końcu defensywę gości. Po rzucie rożnym Leśnika, szybką kontrę rozpoczął Mazur uruchamiając na lewym skrzydle kapitana Wesołej. Ten wymienił piłkę z Frantykiem i chwilę później znalazł się w polu karnym, podając do nadbiegającego Demskiego, który trafił do pustej już bramki. Do końca spotkania, po za strzałem z dystansu Frantyka, Wesoła nie miała już czystych okazji, remisując w ten sposób pierwsze spotkanie w tym sezonie. Stratę dwóch punktów należy szukać głównie w słabej skuteczności naszych zawodników, choć sędziowanie, nomen omen Małysza, również nie było wysokich lotów.
Materiał filmowy przedstawia kilka akcji Wesołej i bramkę Demskiego na 2:2.